Kolejne opowiadanie Iriny, tym razem o czasie i naszych ranach. W głębi jesteśmy dziećmi i bardzo lubimy bajki, opowiadania. Zapadają one wyjątkowo w naszej pamięci, abstrakcyjne postacie, dialogi a jakie to bliskie sercu! Ja czuję całą sobą, że jest to PRAWDA.
Za pewne wiele razy słyszałeś „Czas leczy rany” ” Z czasem ci przejdzie” „Z czasem minie”. Czy to prawda? Czy nasze emocjonalne rany goją się dzięki cudownemu działaniu czasu i błogiej bezczynności?
Prawda, że lubimy wierzyć w takie słyszane od zawsze zdania. Zdejmują one z nas odpowiedzialność, za nasz stan, pozwalają zrzucać winę na innych, na doświadczenia, tkwić w bezczynności i postawie bezradności, ofiary. A czy to jest sposób na cokolwiek? Czy może „dobrowolne” tkwienie w bólu?
„- Czas! Czaaas!!! Gdzie jest ten cholerny czas?!!
– Jestem. To ja, Czas. Czego wrzeszczysz?
– Jak to – czego wrzeszczę?! Dlaczego mnie nie leczysz?
– Ja??? A z jakiej racji? Czy ja jestem lekarz jakiś czy co?
– Dusza mi się rozlatuje! Serce mi pęka! Na kawałki!
– No to może pozamiatam… Sama mogłabyś po sobie posprzątać, ale co tam. Widzisz, czysto, żadnych kawałków, no to biegnę dalej.
– Dokąd to??? Dokąd? A w środku?
– Co – w środku?
– W środku też trzeba posprzątać! Przecież mam duszę zranioną!
– No to lecz sobie swoją duszę!
– A ty? Przecież wszyscy mówią, że Czas leczy rany…
– Kłamią. Albo się mylą. Czas posypuje piaskiem, pokrywa kurzem. Trochę przysypię, żeby nie było widać… Ale tam, pod spodem rana zostaje. I zapalenie czasem też się może wdać, nic przyjemnego.
– Ale przecież musisz to jakoś leczyć…
– Jak, powiedz mi proszę, jak??? Aspiryną? Maścią? Lewatywą? Jak mam leczyć?
– Nie wiem – zacierać wspomnienia… wyzwalać… rozpuszczać ciężar przeszłości… zmazywać stare urazy… Czyż nie?
– Ale z was lenie, kochani ludzie! Ciągle czekacie, aż ktoś przyjdzie i wszystko za was zrobi. Dlaczego sama nie spróbujesz?
– Co mam spróbować?
– Wyzwolić się… rozpuścić ciężar przeszłości… zmazać stare urazy… Jednym słowem – wykorzystać Czas, to znaczy mnie, maksymalnie korzystnie dla siebie. Pogrzebać w sobie, duszę uporządkować…
– Co ty gadasz! To boli! Jak mam tam grzebać, jak tam ciągle świeża rana krwawi!
– Wiesz co? Krwawią tylko te rany, którym nie dajesz spokoju. Szarpiesz je ciągle, rozdrapujesz. Po co sobie te rany otwierasz?
– Ja? Same się rozdrapują!
– Samo nic się nie dzieje. Zawsze jest jakiś ktoś, kto coś robi. Albo nie robi. Brak działania to też działanie. Co robisz, żeby wyleczyć swoje rany?
– Staram się o tym nie myśleć, nie przypominać sobie. Nie dopuszczam do siebie żadnych takich sytuacji. Nie zakochuję się. Bo to miłość mnie tak zraniła! Miłość boli!
– To nie miłość boli, tylko twoja rana boli. Pewnie ją zanieczyszczasz urazami?
– Wcale nie! Dawno już zapomniałam i wybaczyłam!
– Kłamiesz. Gdybyś wybaczyła, to by nie bolało. Skoro boli to znaczy, że wrzód się zrobił, złość w nim kipi na siebie i na innych, a pewnie i jedno i drugie. Czasu nie oszukasz. Ja wszystko widzę.
– Ale jak mogę wybaczyć zdradę? Przecież to było!
– No właśnie. BYŁO. Było i zostało tam, w przeszłości. A ty jesteś już tutaj. Tutaj jest inaczej, ty też jesteś już inna.
– A pamięć? Co mam z nią zrobić?
– A po co masz coś z nią robić??? Pamięć po to jest ci dana, żebyś po raz drugi nie nadepnęła na te same grabie. Żeby tym razem było inaczej. Po co ci doświadczenie było dane??? Sprezentowane???
– Powiedzmy, że masz rację… a gdzie mam, według ciebie, podziać cały ten bagaż? Zdrady, rozstania, kłamstwa, oszczerstwa? Przecież to cały czas wyziera z przeszłości, wypełza!
– Po to właśnie wypełza, żeby je uporządkować, przeanalizować i puścić wolno. Przestań się wreszcie obrażać. Urazy są jak sól na ranę, nie pozwalają się zagoić, jątrzą.
– Jak mam się nie obrażać, kiedy to boli?
– Boli, bo trafiło w czułe miejsce. Gdyby to ciebie nie dotyczyło, to by się odbiło jak groch od ściany.
– Zdrada ma się odbić jak groch???
– Zdrada też. Bo zdrada nie istnieje.
– Jak to nie istnieje?
– A tak to. Po prostu czyjeś wybory ci się nie podobają, są dla ciebie niewygodne, niekorzystne, nieprzyjemne, no to stoisz pośrodku i wrzeszczysz „Zdradzili mnie!” A tak naprawdę, to tylko zabrali zabawkę.
– Poczekaj, to nie jest takie proste! „Zabawkę”??? A jeśli pół życia poświęciłam na tę zabawkę, to co?
– A kto ci kazał? Przecież z czasem wszystko się zmienia, jedno odpływa, inne przypływa… Czas jest zmienny. I świat jest zmienny. Ponieważ ja jestem właśnie jedną z charakterystycznych cech świata.
– I co z tego wynika?
– Podziękuj temu, co cię zdradził albo skrzywdził. Podziękuj za to, że wyrwał cię z otępienia, zapoczątkował zmiany, zmusił do ruchu. Nigdy nie mów „chwilo, jesteś piękna, zatrzymaj się”. To niebezpieczne zjawisko – zatrzymywanie chwil. Czas nie czeka! Zastój to śmierć, a ruch to życie.
– Co za bzdury! Mam dziękować za to, że mnie ktoś pokaleczył? Powinnam mu dziękować za ból?
– Nikt nikomu nic nie powinien. Jak chcesz, to się obrażaj i cierp, pogłębiaj rany, rozdrapuj. Jak nie chcesz – podziękuj i idź sobie dalej spokojnie, łap równowagę. Jak zechcesz – tak postąpisz.
– Słuchaj, Czas, a to prawda, że nie leczysz? Bo wiesz, już mi trochę lżej…
– To dlatego, że już sobie sama rozłożyłaś co nieco po półkach. Jak w sklepie. A raczej – jak w muzeum krajoznawczym. Ja tu jestem przewodnikiem. „Zwróćcie uwagę, mili państwo, w tej witrynie leżą starożytne Urazy, dosłownie sprzed nowej ery. Wydobyte prawie w całości, zasuszone, sklasyfikowane, przekazane do muzeum w darze. A tu możecie obejrzeć Naczynie Żalu, obecnie puste, ale znalezione z zawartością prawie po brzegi. Na lewo wizerunek koszmarnego stworzenia, które w swoim czasie gnieździło się w okolicach ludzkiego kręgosłupa – to Poczucie Winy. Teraz to truchło jest własnością muzeum. Następna sala. Portrety Strasznych Zdrajców, jak widzicie, nie ma ich zbyt wielu, a ostatni był bardzo dawno temu, ponieważ dynastia zaczęła wygasać po Pierwszej Pozytywnej Rewolucji”. I tak dalej. A nad wejściem znajduje się portret założyciela, sponsora i właściciela muzeum. Twój portret. W złoconych ramach. Jak ci się podoba?
– Hej, Czas, jesteś kreatywny i zabawny.
– No pewnie. Jakbym nie był, to bym z wami, ludźmi, długo nie pociągnął.
– To powiadasz, że niepotrzebnie te urazy zbieramy, chowamy, pielęgnujemy?
– Niepotrzebnie. Po co ci taki zapas bomb zegarowych z opóźnionym zapłonem. A promieniują lepiej, niż bomba atomowa, całe życie potrafią zatruć. Czas się uwolnić.
– Osad jakiś mi został… zła jestem… na siebie, że cię wcześniej nie spytałam.
– Osad to Osąd, sprytnie się kamufluje. Przestań się osądzać. Na wszystko przychodzi Czas. Widocznie nie było wcześniej gotowości, dopiero teraz dojrzałaś. Dobra, pogadaliśmy sobie, a ja już muszę w drogę. Ktoś mnie znowu woła, pewnie następny, dla którego Czas się zatrzymał.
– Dziękuję. Na czasie ta rozmowa była. W samą porę. Bo przedtem głupot jakichś sobie napchałam do głowy…
– To nic, to przejdzie. Głupota z czasem przechodzi…”
Pamiętajcie drodzy, że nic nie robi się samo, nikt ani nic nie zajmie się naszymi ranami, naszą tendencją do nieefektywnego rozdrapywania ran, do ich odnawiania, podrażniania.
Każde doświadczenie czy nam się ono podoba czy nie, jest po coś. Zdarza się specjalnie dla nas, ma za zadanie nas czegoś nauczyć. Przyjmimy, że każde doświadczenie to nauczyciel, pytania: Czego chcesz mnie nauczyć? Co chcesz mi pokazać? … niech staną się naszymi stałymi towarzyszami, przyjaciółmi i doradcami.
Czas nas cudownie nie uzdrawia, z czasem możemy jedynie nauczyć się dystansu do tego co się wydarza, akceptacji dla sytuacji, których nie rozumiemy… ale i to nie dzieje się samo, a przychodzi przez doświadczenia, z których się uczymy. (Np. Łapiesz kapcia w samochodzie i pierwszy raz jest dramatyczny, drugi mniej a kolejny, myślisz… to nic strasznego, stało się, teraz już nauczony doświadczeniem doskonale wiem co robić, a czego nie. Uczysz się też co spowodowało sytuację i jeśli jest to możliwe uczysz się unikać czynników, które sprzyjają jak np. rozpraszająca rozmowa w trakcję jazdy)
Przeszłości nie da się zmienić… ale możesz wziąć z niej lekcję i zacząć żyć w teraźniejszości, nie z obciążeniem a z mądrością <3
Opowiadanie na motywach opowiadania Iriny Sieminoj. Przekład I.Z.
Dziękuję Monice G. za podzielenie się swoimi bezcennymi znaleziskami <3 a Gosi za przypomnienie o tych pięknych opowiadaniach.