Dziś wstępnie przedstawię Wam TO, dzięki czemu możliwa była moja zmiana! Kontakt z „Wewnętrznym Dzieckiem”, co dla mnie znaczy nic innego jak uzyskanie kontaktu ze SOBĄ, uznanie swojej przeszłości i podarowanie sobie wszystkiego, czego nam we wczesnym życiu, okresie bezradności i zależności brakowało.
Myśląc o tym w jakich warunkach żyjemy, w jakiej obłędnej nieświadomości, łzy same napływają mi do oczu. Człowiek, który odzyskał wolność, chciałby móc podarować to wszystkim wkoło. Obudzić ich, wstrząsnąć nimi i powiedzieć „Ja znalazłam sposób, aby zmienić własne życie. Zmieniłam się, odnalazłam siebie i TY też możesz!” Chce obalić ten mur milczenia, zacząć mówić… oszczędzić osobom wkoło ich cierpień, uświadamiając im ich źródło.
Żyjemy w wielkim pędzie, w pościgu, dążąc do podbijania, posiadania, zdobywania, osiągania sukcesów, bycia lepszym i lepszym, aby mieć bardziej i więcej niż inni. Naszą przeszłość uznajemy za niewygodną, zbędną i najzwyczajniej odcinamy się od niej. Budujemy wokół siebie wysokie mury, grube odgradzające nas od bolesnych faktów z naszego życia, mury te miały nas chronić. Niestety tkwiąc w nich, zatrzymujemy się i trwamy w brzydko mówiąc – stanie śmierci za życia.
Zupełnie jakbyśmy stali obmurowani dookoła, po środku wysokiej okrągłej wieży. Nasz kontakt ze światem zewnętrznym jest widziany przez mały otwór w tym grubym murze.
Ale czy te mury nas jako dorosłych chronią? Czy bardziej ograniczają?
Nie da się uciec od przeszłości, zapomnieć jej. Nawet najgorsza prawda nie zabija, ona UWALNIA! A nie chodzi o same wspomnienia… tylko o świadomość, że mają na nas ogromny, ograniczający wpływ. Często destrukcyjnie wpływając na nasze związki, nasz odbiór siebie, ludzi. Zamykając nas w takiej wieży, gdzie nie mamy pojęcia, a nawet boimy się pomyśleć, że możemy znaczenie więcej niż nam się wydaje. Zupełnie jak w poniższym cytacie:
„Osoba, która nie uwolniła się od dawnego bólu, mówi nieskładnie, działa nieskutecznie, nie umie poradzić sobie z trudną sytuacją oraz doświadcza potwornych cierpień, które nie mają nic wspólnego z chwilą obecną”
Nie możemy przystać na samej świadomości, że nie było najlepiej w naszym dzieciństwie. Musimy odwrócić to wszystko, na naszą korzyść! Wyrosnąć na tym, wykorzystać przeszłe doświadczenia aby nauczyć się jak najwięcej. Bo niejednokrotnie pisałam, że przeszłości zmienić się nie da, ale należy się z niej uczyć!
Co jest ukryte w tej wieży?
Nasza historia, nasze wspomnienia, wiele przykrych sytuacji, wiele wypartych emocji, wiele bólu, żalu, rozczarowania, goryczy, smutku, gniewu… wszystko to od czego chcemy uciec. Zepchnąć, udawać, że ten jakże ciężki bagaż nie istnieje, albo łudzić się, że nie jest istotny. Łatwiej nam uciekać, niestety nie wiemy, że jest to równoznaczne z ograniczaniem siebie, swojej żywotności, swojego potencjału.
Bo tak naprawdę za tym murem, z tym bólem jest odcięte od nas… małe, bezbronne, lekceważone, wykorzystywane, opuszczone i zdradzone DZIECKO! Nie jakieś obce, wymyślone… tylko dziecko, którym TY kiedyś byłeś. Twoje osobiste WEWNĘTRZNE DZIECKO! A wraz z nim odcięta od nas jest jego twórczość, kreatywność, spontaniczność i dziecięca radość.
Uznanie tego faktu, to tak jakbyśmy w tym pędzie codzienności, w niepogodzeniu ze sobą, w natłoku obowiązków, w swoim wewnętrznym przytłoczeniu… nagle zobaczyli bijący kojącym, zielonym światłem napis „WYJŚCIE EWAKUACYJNE!”. Masz już dość? Idź… Taka furtka między teraźniejszością a przeszłością, prowadząca prosto do satysfakcjonującego życia!
Moje wewnętrzne dziecko, Madziunia jest i czekała długo, aż uwierzyłam, że ona czeka i tak bardzo potrzebuje, aby najzwyczajniej ktoś z nią BYŁ.
Dla mnie jest to środek do odzyskania siebie, do odkrycia swoich pełnych możliwości, do uzupełnienia braków emocjonalnych, do naprawienia wszystkiego co było nie tak jak należy. Kontakt ze sobą… moim zdaniem zapewnia zmianę, poprawę jakości życia i odzyskanie zagubionej witalności, kreatywności i woli samodzielnego życia, zupełnie po swojemu.
Odzyskując kontakt ze sobą, zaczęłam widzieć swoje potrzeby, zaczęłam czuć co jest dobre a co mi szkodzi, mogę teraz decydować gdzie iść, kogo unikać, wiem kto jest moim najlepszym życiowym doradcą – JA. Zyskuję na tym nie tylko ja, ale również osoby wokół mnie. Związki, w których jestem, relacje, które tworzę są inne niż kiedyś, są PIĘKNE.
Pierwszy świadomy kontakt ze swoim wewnętrznym dzieckiem opisuję w artykule na blogu („Mam ciało! Ono czuje, ono pamięta! Odkryłam swoją bramę do świata emocji…”). Teraz z dłuższej perspektywy czasu wiem, że to nie było to pierwsze spotkanie, tylko że poprzednie były dla mnie tylko wspomnieniami. Nie umiałam patrzeć na nie świadomie, odpowiednio ich interpretować, nie mowa o wykorzystaniu tego potencjału na swoja korzyść.
Teraz potrafię wziąć wspomnienia w ręce zrobić z nimi „czary-mary”, jak mężczyzna na filmie, który żongluje szklanymi kulami i ma się wrażenie, że one płyną, tańczą. Zmieniam nastawienie do siebie, świata, z negatywnego na pozytywne. Przemawiam ‚podstępnie’ do swojej podświadomości, zamieniając błędne, narzucone przekonania o mnie na pozytywne – budujące i prawdziwe (więcej wkrótce, bo dla mnie kontakt ze sobą jest takim podstępnym wślizgiem w podświadomość). W podświadomości ukryte są moje najgorsze zmory, ja teraz potrafię zmienić to co złe w to co piękne.
Wewnętrzne dziecko może nam bardzo pomóc w odkrywaniu siebie, w głębszym zrozumieniu jak funkcjonujemy, czego potrzebowaliśmy jako dzieci, a czego zabrakło.
Wewnętrzne dziecko znaczy JA ♥♥♥
Niesamowicie piękne jest to, że nie potrzebujemy nic więcej, aby sobie pomóc, aby odmienić swoje życie… tylko i wyłącznie siebie. My szukamy, błądzimy… a to co najbardziej istotne jest najbliżej!
Kiedy zdecydujecie się zburzyć mur i zajrzeć w oczka małemu SOBIE, przytulić, zaopiekować się SOBĄ, zyskacie szansę na zmianę swojego życia! Będziecie zrzucać z siebie jedno obciążenie za drugim, aż będziecie mogli odetchnąć głęboko, rozłożyć, właściwie rozrzucić ramiona na boki, rozkładając swoje skrzydła i lecieć w miejsca, o których do niedawana nawet nie marzyliście!
Kiedy raz zajrzycie przez te okienko w murze i poczujecie te cudowną radość, ze spotkania ze SOBĄ, nie będziecie mogli bez tego żyć! Dlaczego? Bo dawne, życie wyda się wam w jednej chwili tak smutne i puste, że nigdy nie będziecie chcieli do niego wrócić. Zaczniecie żyć od nowa <3
Ja doświadczam tego każdego dnia, z tygodnia na tydzień rosnę, rozkwitam… zmieniam się. Z nieśmiałej, szarej, niepewnej siebie, przestraszonej myszki, która boi się mówić i jej największym marzeniem było stać się niewidzialną jestem TU. Piszę do Was, mówię do Was, mimo, że miałam wbite w głowę MILCZENIE i przekonanie, że nie jestem warta nawet tyle, aby ktoś zechciał mnie słuchać. Jestem SZCZĘŚLIWA, mimo, że miałam wpojone, że życie to nie zabawa i powód do radości, tylko walka o byt!
Ja zaczęłam żyć, obudziłam się ze złego snu i idę!
To tak słowem, wstępu wstępów 🙂 Temat szalenie rozległy. Pisząc artykuł, musiałam go podzielić na trzy… bo byłby przeraźliwie długi.
Ciąg dalszy nastąpi!
W najbliższych tekstach planuję pisać o tym: jak nawiązuję „kontakt” z wewnętrznym dzieckiem; co jest w nim najważniejsze; jak to według mnie działa, z czego wynikają tak radykalne wewnętrzne zmiany; o potrzebach dziecka w poszczególnych okresach życia; o przykładach i moich doświadczeniach w tej kwestii 🙂