Wychodząc z plątaniny liczb, cyfr, kontroli i wyników…

Moje życie toczyło się w sferze cyfr, liczb, osiągnięć, namacalnych wyników. Tak jakby wszystko należało zmierzyć… a w jakim celu? Żeby móc porównać swoje wyniki z innymi? Zmierzyć swój postęp, swoją zmianę?

Refleksja wynika z mojego aktualnego stanu, gdzie dociera do mnie fakt, że żyje w sidłach liczb. Staję na wadze sprawdzam ile ważę. Biorę kuchenna wagę i ważę ile warzyw dziś mam zjeść, ile kaszy, ile mięsa. Patrzę na zegarek i myślę jak dużo czasu już upłynęło tego dnia, jak wiele jeszcze zostało. Ile jest spraw które chciałabym wykonać, gdzie w mojej głowie co sekunda tworzą się nowe zadania. Sprawdzam ile osób weszło na mój blog, ile jest komentarzy, ile polubień. Ile mam pieniędzy na koncie, ile już wydałam, ile pozostało. Ile czasu spędzam z dziećmi, ile z mężem, ile z innymi ludźmi… 

Życie w świecie liczb, kontrolując, myśląc czy jest wszystkiego wystarczająco. Nawet czasu, uczucia, bliskości, miłości, osób… Czy nie jest przypadkiem za mało?

A od czego, kogo ma zależeć moja satysfakcja z tego czy jest wystarczająco? Po co to w ogóle mierzyć?! Ja nie chcę już tego robić!

Czas, priorytety …
Kiedy napisałam do mojej „bratniej duszy”, że nie mam czasu, że żyje w ciągłym niedoczasie odpowiedziała mi cytatem:

„Zamiast mówić ‚Nie mam czasu‚,
powiedz ‚To nie jest mój priorytet
i sprawdź, co się zmieni”
[L.Vanderkam]

Przeczytałam, usiadłam z wrażenia. Bo ten krótki ale jakże wymowny tekst otrzeźwił mnie. Od tamtej chwili przestało mi ‚brakować czasu’. Robię to co jest w zgodzie ze mną, bez pośpiechu. Wyrzuciłam zupełnie z mojej przestrzeni zadania, które wykonywałam bo sądziłam, że powinnam, że muszę. Ustaliłam priorytety. Od tamtej chwili, wszystko zdaje się płynąć wolniej. A ja nabieram z każdym dniem jeszcze większego przekonania, że tylko ja decyduje co robić ze swoim cennym czasem, ze swoim pięknym życiem. Ja wiem najlepiej co jest dla mnie dobre.

Ciało …
Po publikacji ostatniego filmu o ‚diecie’ robię rewizję swojego podejścia do jedzenia. Chce oddać utracony dawno temu głos mojemu ciału, chce je przytulić i zaufać mu, nauczyć się słuchać swoich doskonałych, wrodzonych instynktów.

Czego chcę?
Nie chcę sprawdzać liczb, cyfr, analizować, kontrolować… chce słuchać siebie. Chcę napawać się byciem Sobą, byciem żoną, mamą <3 Chcę cieszyć się bliskością, miłością moich towarzyszy życia. Chcę robić to co uwielbiam, co staje się moja pasja. Chce pisać, mówić, dzielić się, dążąc do jedności. Chcę otaczać się otwartymi osobami, będącymi dla mnie źródłem inspiracji. Chce wyjść i być wśród was <3

Te wszystkie intencje wypuszczam teraz w świat i niech się dzieje, to co jest dla mnie dobre 🙂 Tak by mój umysł, moja dusza, moje ciało stało się doskonale porozumiewają a się jednością. 

Każdego dnia wykonuje kolejny krok, raz większy raz mniejszy, czasem się cofam… miewam wrażenie, że zaczynam radośnie pląsać. Wierzę, że ten piękny taniec, zmieniający się momentami w trudną i ciężką przeprawę, doprowadzi mnie do utęsknionej PEŁNI 🙂

Zostaw komentarz...